|
|
Gość
Jaeger stał sobie czekając, aż zostanie zauważony przez zleceniodawce. Był przekonany, że tak się stanie. Nie mylił się, ale kiedy dostrzegł, że w w jego kierunku idzie Mephisto to na zachwyconego nie wyglądał, wtedy jeszcze nie wiedział, że to właśnie zadanie od niego. Potem dostrzegł jak wlecze ze sobą Noct. W momencie kiedy ją zauważył domyślił się.
- Co do...
Ostatnio edytowany przez Terjei Jaeger (2013-05-26 19:38:35)
Cóż. Pech prześladuje obu magów, zatem Nocturne może po części odetchnąć z ulgą. Nie jest jedyną przeklętą osobą, która zdecydowała się wybrać na ciekawą misję. Szkoda tylko, że tak miłą atmosferę, która do tej pory tutaj panowała, musiała zostać zepsuta przez jednego człowieka. No, ale z mistrzem mrocznej gildii wszystko możliwe. On najbardziej jara się cierpieniem i psuciem dobrego klimatu. Nawet jeśli robi to własnym podwładnym. Choć tutaj akurat nikt nie może mu się dziwić. Ta dwójka mu szczególnie zalazła w kość, więc odrobina psychicznej kontroli ze strony Mephisto, wyjdzie magom na dobre. Tym bardziej, że teraz oboje ruszyli pośpiesznym krokiem w kierunku południowego lasu. I choć nie podobało im się spotkanie z mistrzem, to jednak powinni mu być wdzięczni za jeden dobry gest, który im zostawił. Tak! Chodzi tutaj o czwartą stację, którą wybrał na spotkanie, gdy jeszcze nie wiedzieli, że to właśnie on jest zleceniodawcą. To miejsce okazało się być dużo bliższe ich głównego celu, niż oni sami mogli to sobie wyobrazić. Bynajmniej odkryli ten fakt, dopiero, gdy ominęli stację i skierowali się na pobliskie wzgórze, z którego mogli dostrzec oddalony jakieś 300m gęsty las. Szkoda tylko, że ciężko było stwierdzić, czy to akurat To miejsce, ale jednak widoczne w dość sporej odległości na zachód miasto Magnolia, tylko utwierdzało w przekonaniu, że to właśnie o tą gęstwinę chodzi. Zatem magowie mogą teraz odzyskać łup mistrza, i tym samym spróbować mu się trochę przypodobać.
Kolejność:
Obojętna.
Offline
Gość
Szefu jednak nie raczył go odpowiedzią na pytanie. Dzięki szefu~! Nienawidzę cię palancie. Tak trudno było wymamrotać to jedno zdanie? Najwyraźniej. Po prostu sobie poszedł, a później dziwi się, że Ter zachowuje się wobec niego jak zachowuje. Normalnie sam się o to prosi, nie? Oczywiście, że tak. Teraz Jaeger już w ogóle nie żałował opróżnienia jego flaszki. Znaczy do połowy. Tu rzucił wrogie spojrzenie w stronę blondyny.
" Głupia dziewucha, nie dosyć, ze rozlała połowie jednej butelki to drugą całkiem zmarnowała."
Normalnie, jak dzieci! Jak nie upilnujesz, to zaczną się kłócić, aż w końcu się rozdzielą, strzelając na siebie wzajemnego focha. Podobnie jest z dwójką magów, która nie wiedząc, gdzie dokładnie iść, poszła w różnych kierunkach, jeszcze bardziej zagłębiając się w gęstą przestrzeń. Las jest duży, zatem nieuniknione, że któreś z nich się zgubi i natrafi na niespodziewane okoliczności. Pytanie tylko które? Obu bohaterów dręczył pech, który z każdą godziną zwiększał pasmo nieszczęść. To gburowaty woźnica, to ciągłe trącanie przez śpieszących się mieszkańców, to nagłe pojawienie się mistrza, którego widzieć tutaj na pewno nie chcieli. Te wszystkie złe wydarzenia, teraz wpłyną na relację i współpracę magów, którzy jeśli się w odpowiedniej porze nie pogodzą, to mogą z tej misji nie wyjść cało, a na dodatek nie odzyskać łupu. Czyli jednym słowem będą mieć przejebane.
Oj z pewnością tak będzie. Zważywszy na to, że oboje zaczęli słyszeć, jak w kierunku wejścia do lasu zaczęło coś głośno się zbliżać. Był to bogaty konwój, zaprzęgnięty w cztery konie i przez sterującego nimi woźnicę, który wydawał im się bardzo znajomy. Hola, Hola! To przecież był ten gościu, która ostatnimi czasy wiózł ich na dworzec. Czyli jakieś szczęście się w końcu pojawiło. Teraz Nocturne będzie mogła sobie ulżyć.... Abo i nie!
Bo właśnie w tej chwili, słychać było głośne szelesty. Jakby ktoś przemieszczał się w nadludzkim tempie. I to na dodatek w stronę konwoju, któremu w pewnym momencie dwójka nieznajomych gości zajechała drogę. Każdy z nich miał maczety przypięte do pasa. Ubrani byli z zwyczajne kostiumy, które w całości były pokryte niebieskim materiałem, przypominającym kamizelki. Na twarzach mieli maski, na których namalowane były poszczególne symbole żywiołów. Jeden oznaczał wiatr, a drugi wodę. Dość nietypowe połączenie, lecz kto to zrozumie modę bandytów? No nikt. I raczej nie będzie czasu na rozmyślanie, bowiem w tej właśnie chwili, opisana wcześniej dwójka błyskawicznie ruszyła w stronę konwoju, wcześniej waląc woźnicę mocno w pysk. Musieli pierw jego obezwładnić, żeby przypadkiem nie zaczął się drzeć. Chwilę później zabrali się za kradzież łupów. Lecz po co mają kraść pojedyncze zdobycze, skoro mogą wziąć cały pojazd? No i to jest jakiś pomysł. Jeden z nich błyskawicznie wskoczył na miejsce woźnicy, którego zrzucił ze swojego miejsca na ziemię, po czym zgarnął obręcze i mocno nimi machnął, zmuszając zwierzęta do ruchu. I pojechali na północ, najprawdopodobniej do swojej kryjówki.
Kretyni myśleli, że wszystko wyjdzie gładko, jednak jeszcze nie wiedzieli, że dwójka magów przyglądała się wszystkiemu ze swoich kryjówek i dokładnie wiedziała, co ma w tej chwili zrobić.
Kolejność:
Obojętna.
Offline
Gość
Miszczu gry wcale się nie zna i wyciąga pochopne wnioski. Prawda Jaeger był w podłym humorze, ale czy on kiedykolwiek wygląda na zadowolonego? No nie~! Teraz może nawet bardziej niż zwykle, ale nie z powodu towarzyszki, a mistrza gildii. A raczej tego, że został przez niego kompletnie zlanym. Kurw~! Jakie to irytujące, za każdym razem, kiedy spotyka się z mistrzem ten wkurza go jeszcze bardziej. Czy to z powodu niskiego wzrostu ten pajac w cylindrze tak traktuje Ter'a? A w dodatku teraz musi robić misję specjalnie dla niego... To chyba nie przypadek, nie? On musi robić to specjalnie, wkurzać szatyna. Głupi facet myśli, że może sobie robić wszystko tylko dlatego, że jest mistrzem i należy do świętej dziesiątki? Kiedyś zobaczy, Ter mu się odpłaci. Prędzej czy później pożałuje takiego traktowania jednego ze swoich magów. " Prędzej czy później..."
Jakiś paskudny uśmiech pojawił się na jego facjacie. Rzadko mu się to zdarzało, a już prawie nigdy w towarzystwie. Ale teraz przemierzał gęstwinie i nikt go nie widział mógł pokazać... chociaż nie. Pokazuje to się coś komuś, a tego on właśnie nie robi... Mógł w końcu uzewnętrznić, co w nim siedzi. Raz na jakiś czas i on musi to zrobić. Okropny grymas przez kilka chwil zdobił jego twarz. Ale nie pasowało to do niego, znacznie lepiej na jego gębie wyglądało zwykle malujące się znudzenie i spokój. Po kilku chwilach powrócił ten właśnie wyraz twarzy.Zadanie Magów do tej pory szło bez jakichkolwiek anomalii pogodowych, dlatego też teraz coś dodamy, co powinno rozruszać ich ponure nastroje. DESZCZYK! O tak. Nad lasem zaczęła zbierać się duża, czarna chmura, która zakryła całą gęstwinę. Bohaterowie mogli dostrzec, jak dobrze widoczny obiekt na niebie, wręcz tryskał piorunami. Niebezpiecznie jest przebywać o tej porze w lesie. Ale kto by się tam przejmował porażeniem prądem, co nie? No nikt. Nawet, jak któregoś z nich trafi żółty pocisk, to na pewno będzie to milsze przeżycie, niż oberwanie od mrocznego mistrza. Tym bardziej, że tamten czeka, aż Ci wrócą z Jego ukradzionym łupem. A niech tak wrócą z niczym, to będzie dopiero ciężko. (A, bym zapomniał). Chmura oczywiście zaczęła z siebie pompować wody, ile tylko mogła.
No, ale wróćmy do pościgu. Dwójka złodziei do tej pory nie zorientowała się, że tamci za nimi podążają, jednak nagła ulewa zmusiła ich do przyspieszenia. Gość dużo mocniej zaczął bić w tyłki koni, które zapieprzały w jeszcze większym tempie. I tak też było przez jakieś kilkadziesiąt minut. No, może do czasu, kiedy zatrzymali się gdzieś na drodze. Jeden z nich w tym właśnie momencie zszedł z pojazdu, po czym skierował się w stronę dwóch połączonych korzeniami drzew. Na jednym z nich położył dłoń, jakby włączając jakiś przełącznik. Nocturne i Ter, którzy obserwowali z ukrycia, mogli w tej właśnie chwili dostrzec, jak drzewa zaczęły się od siebie oddalać, w pewnym momencie odkrywając dużą jamę, do której drugi wkroczył wraz z konwojem. Drugi natomiast stał bez ruchu, wpatrując się przez chwilę w pień. Oglądanie nie trwało za długo, bowiem później wrócił drugi i ten, który do tej pory nic nie robił, nagle głośno zaczął mówić.
- Podążacie za nami już od dobrych 30 minut. Może wyjdziecie w końcu z ukrycia i się nam przedstawicie? - Stwierdził, spoglądając na miejsce/miejsca, w których ukrywali się bohaterowie. Drugi natomiast wpatrywał się w zachmurzone niebo, całkowicie ignorując towarzysza.
Kolejność:
Obojętna.
Offline
Gość
Świetnie, po prostu świetnie! Już powoli humor z poziomu: Totalne wkuwienie zaczął zmieniać się na: codzienna irytacja na świat za bycie zbyt męczącym. Ale nie, nie można było pozwolić, żeby samopoczucie chłopakowi wróciło do normy. Bóg czy kto tam odpowiada za pogodę pokazał mu środkowy palec i zesłał deszcz. Kąciki ust opuściły się i jego twarz przybrała minę, ala grympy (click). Srebrzyste tęczówki jeszcze bardziej niż zwykle zakryte zostały przez powieki. Normalnie żyć się nie chce. Do tego trzeba było przyśpieszyć kroku jeśli nie chciało się zgubić rabusiów, bo popędzili konie. Tak więc Jaeger nie chciał, ale musiał starać się jeszcze bardziej. Kiedy bandyci w końcu się zatrzymali Terjei wyglądał jak siedem nieszczęść. Tak siedem! Ponura mina, przemoczone ubranie, włosy oklapnięte na czole, a co dłuższe kosmyki zachodziły nawet na oczy. Stał zgarbiony opierając się o drzewo i łapiąc powietrze. W końcu trzeba było trochę wysiłku włożyć, żeby utrzymać tempo, tym bardziej w lesie. Wiadomo gałęzie, obalone drzewa, pagórki i bóg wie co jeszcze. Trzeba było to wszystko omijać. Ale dobra, przynajmniej dotarli w końcu na miejsce. Chłopak odgarnął włosy sprzed oczu, żeby mu nie przeszkadzały. Zaczął rozglądać się na boki.
- Ciekawe co z Nocturne..?
I się stało. Rządna krwi i mordu Nocturne, w końcu zaczęła pokazywać prawdziwe pazurki. Nareszcie, bo wcześniej musiała się powstrzymywać. No, ale cierpliwość jednak popłaca. Przynajmniej dla tych, którzy lubią patrzeć na akcje dziewczyny. A pewnie znajdzie się od groma fanów, z którymi w przyszłości będzie ona musiała się użerać, prawda? W przyszłości... To może być słowo, którego Mag może nigdy nie usłyszeć. Bardzo możliwe, ponieważ jeśli będzie ona tak dalej ignorować przeciwników, to może nie dożyć tej dogodnej chwili.
Bandyta dokładnie wysłuchał całego jej monologu, wpatrując się w chód dziewczyny, i nie ruszając z miejsca nawet na krok. Drugi nie zwracał uwagi kompletnie na poczynania Nocturne, tylko cały czas wpatrywał się w niebo, jakby na coś tam czekał. A może po prostu lubi, jak krople deszczu spadają mu na maskę? Nikt nie odkryje myśli, które chowa w głowie bandzior. I tak bujając w obłokach, w pewnym momencie poczuł dotknięcie na lewym barku. Oczywistą reakcją było spojrzenie na to właśnie miejsce i tu też dostrzegł rękę partnera, który dwoma mrugnięciami oczu, przekazał oczywistą propozycję, a może i pytanie, na które Mag odparł tym samym. I byli tak zgodni, że aż doskonale przypisali sobie ofiary. Gość, który nie ogarniał niczego, teraz będzie walczył z zuchwałą dziewuchą, której pokaże, co się dzieje z tymi, którzy wkraczają na tereny lasu. Drugi natomiast stanął nieco z tyłu, zakładając przy tym ręce na piersi. I choć wydawało się, że teraz będzie kompletna cisza, to jednak ten, który odsunął się od walki, głośno przemówił. Musiał coś wyjaśnić niedowiarkom, bo chyba sami nie ogarną.
- Segried, możesz już wyjść. Jednak wcześniej wypędź z kryjówki tą ukrywającą się gadzinę. - Odparł, a w pewnym momencie Ter, który stał dokładnie za wrogim magiem, poczuł na swoim zadku lekki płomień, a chwilę później wystrzelił, jak z procy wprost za Noc, która lekko oszołomiona nagłym pojawieniem się towarzysza, pewnie się trochę wkurzyła. Tymczasem trzeci bandzior wyszedł z krzaków i stanął tuż obok wrogiego maga. Charakterystyczny ubiór i maska przypisywały go do grupy. Różnił się tylko symbolami, bo jeden miał wodę, wiatr, a ten posiadał znak ognia.
- Głupia byłaś, jeśli uważałaś, że taktyka jeden na dwóch, a tu drugi będzie z ukrycia atakował, się powiedzie. Przez cały czas jeden z naszych za wami podążał. Gość jest dobry w swoim fachu, ale gdybyście się nie kłócili, to najprawdopodobniej odkrylibyście jego obecność. Cóż, wygląda na to, że macie przesrane.... Zuko, wykończ obojgu. Ja jestem już powoli tym znudzony - Stwierdził na koniec, a gość, który wyszedł dziewczynie na przeciw zaczął formować kilka nietypowych znaków, a na końcu uniósł wysoko dłonie. W rękach zaczął generować się lód, który przybrał formę działa... Gość mierzył w obojgu bohaterów swoją bronią, cały czas patrząc na nich zza swojej maski. Strzelił? Jeszcze nie... Chyba czekał, aż oboje się pozbierają. Wykańczać nieprzygotowanych przeciwników każdy może, ale u niego honor stał na pierwszym miejscu.
Pole Walki...
Stoicie na czystej ścieżce, której średnica nie przekracza 25m. Po bokach jest od groma drzew. Odległości 7m. Trochę błota może wam blokować ruch, a i deszcz w walce z magiem lodu będzie niezłym utrapieniem...
Ostatnio edytowany przez Haru (2013-06-01 12:31:02)
Offline
Gość
"Jak to się stało, że znalazłem się obok Noct" - pomyślał zdezorientowany. No niby został zaskoczony i oberwał od tyłu, ale żeby zareagować tak impulsywnie. Żeby spanikować? On? Niedopuszczalne... A to wszystko wina idioty w masce ognia. Jaeger przybrał bardziej ponurą minę. Teraz to facet w ognistej masce był tym, którego chciał się pozbyć najpierw. Ale nie rzucił się na niego jak idiota. On musiał najpierw się zastanowić. Ale zastanawiać musiał się szybko~! Czemu szybko? Bo właśnie ten drugi celował do nich z wielkiego działa. " Czy ten naprawdę nie będzie się włączał? Czy może jednak wkroczy jakby coś poszło nie po ich myśli?"
- zapytał się w myślach. Bo jeśli nie weźmie udziału w walce...Ostatnio edytowany przez Terjei Jaeger (2013-06-02 14:32:24)
2 magów przyglądała się jak magowie z RT obmyślają swoje plany.
Nie myślcie, że wam tak łatwo pójdzie! Jesteśmy elitą u naszej bandy!!! Co za dzieciory! Nikt w dzisiejszych czasach nie zna słowa ''kultura''...
Wtem Nocturne wyskoczyła z krzaczków i z kopa wjechała w lodowego...
Cóż, o dziwo plan Nocki wyszedł... Lodowy mag od razu padł bez przytomności!
Ognisty aż wrzasnął, a raczej pisnął jak dziewczynka, po czym odwrócił się z płaczem i uciekł w głąb lasu.
Mamo! Wredni i źli magowie zapłącicie za to!
Kiedy spojrzeli na trzeciego, cóż 3 nie było... Już nie. Zostawiając cały towar Nocturne i TJ, którzy byli lekko zdziwieni... Cóż nawet lepiej, wzieli towar i ruszyli do siedziby mistrza ich gildii. Wiedzieli, że kara i tak ich nie ominie, lecz skryznie były całe! W gabinecie spotkali Mephista w papierach.
Mój towar! Super postawcie to tutaj.
Mephisto podszedł, rozpakował skrzynie, po czym wyjął tabliczkę czekolady.
Aaaaach najlepsza czekolada na świecie... A wy czego tu jeszcze? WON nie słyszeliście, że Fairy Tail przybywa!? GOTOWAĆ SIĘ DO BITWY! Pycha czekoladka... Tutaj macie 10 k...
Mission completed. 15 PA i 10'000
Theme | Battle Theme | End Theme
Tylko czas uczy nas czegokolwiek. Jedynie z perspektywy czasu można zrozumieć, co jest słuszne, kto jest człowiekiem, a kto potworem, jak rozpoznać zło i jak je pokonać. (…) Ja jestem ideą. Począwszy od podstaw, skończywszy na rzeczach najważniejszych, takich jak cel, wizja, która nam przyświeca. Celem jest nowy świat. Porządek, który nastanie po nadejściu Proroctwa. Świat, w którym każdemu dane będzie według zasług, nie pochodzenia lub układów. Świat, w którym silniejszy pomaga słabszemu, a zbrodnię spotyka zasłużona kara. Świat jasnych zasad i ideałów! To znaczy właśnie słowo Wybawiciel!
Offline