|
|
Wątek Zamknięty
MG
Wysłuchała z uwagą propozycji chłopaka, a także uwag jego koleżanki. To mógł być nawet dobry pomysł, podstawić maga jako pracownika biblioteki.
- Nie mamy jakiegoś konkretnego uniformu, tylko koszulkę roboczą, o ile tak to można określić - stwierdziła Teresa, pokazując górną część swojego ubioru naznaczoną emblematem przedstawiającym budynek biblioteki. Taki tam znak firmowy. - No i będę musiała załatwić dla panny Melody identyfikator, żeby jej rola była bardziej realistyczna. A miecz... Chyba znajdzie się dla niego łatwo dostępne miejsce, bo rzeczywiście pracownik z bronią przy pasie raczej odstraszyłby złodziei.
Zaprowadziła magów na zaplecze, gdzie wraz z Melody dobrały odpowiednią koszulkę, samej zaś zaczęła wypełniać wniosek o identyfikator służbowy.
- Można uznać, że została pani pracownikiem biblioteki na okres próbny jednego dnia - uśmiechnęła się ciepło do białowłosej. - Przyjdźcie jutro z samego rana, otwieramy o 9. Nasza nowa pracownica będzie musiała odbyć króciutkie szkolenie, jeśli nie macie nic przeciwko. Porządek w dokumentacji muszę zachować, więc i wszelkie formalności także. Inaczej dziadek by mnie udusił - zaśmiała się dość wesoło. - Zawsze powtarzał, że nie ma wyjątków. Nawet ja musiałam przez to przejść, by przejąć jego obowiązki. Zanim wyjdziecie, możecie się jeszcze rozeznać w rozkładzie poszczególnych działów, to zawsze się przyda. Ja wracam do układania książek, do zobaczenia jutro.
Pożegnała się z lekkim uśmiechem i wyszła, zostawiając magów samych.
Macie wybór: rozeznanie lub powrót do biblioteki następnego ranka o/
Offline
Byłem lekko rozczarowany, że nie ma żadnego seksownego uniformu w bibliotece. Choć w sumie wydaje się to logiczne. Dbają o to, aby staruszek zawału nie dostał. Słysząc, że Teresa musi zrobić jeszcze Melody identyfikator bez słowa ruszyłem za dziewczyną w kierunku zaplecza. Hmm. Dwie piękne dziewczęta i ja, wspaniały ogier, idziemy na zaplecze. Hideki uspokój się. Jesteś na myśli. Pomyślałem, zamykając oczy, licząc do dziesięciu. Mogło to wyglądać dość dziwnie, ponieważ nagle się zatrzymałem, z rumieńcem na twarzy. Dopiero po doliczeniu do dziesięciu ruszyłem za dziewczynami. A zaplecze? Jak to zaplecze. Sporo gratów, jakieś ubrania, itp. Przycupnąłem się kącie, obserwując jak dziewczyny dobierają ubrania. Było fajnie. Na chwilę misja zeszła na drugi plan. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Dziewczęta skończyły przymiarki i trzeba było myśleć co dalej. Teresa dała nam klika wskazówek, jednak musiałem odnieść się do jednej rzeczy.
- Szczerze mówiąc wolałbym zostać tutaj na noc. Zawsze będę miał oko na książki dziadka, więc pozwolisz, że ci pomogę z tymi książkami. A ty Melody jak chcesz. Możesz iść się wyspać. Będę potrzebował cię wypoczętej.
Offline
Gość
Poszła za Teresą za zaplecze. W milczeniu przymierzała bluzki, by któraś była na nią w końcu dobra. Kiedy jakąś w końcu wybrały złożyła ją ładnie i trzymała w rękach by się nie wygniotła.
-Identyfikator, bluza i schowanie miecza to nie jest trudne zadanie. A pracownik na jeden dzień to full wypas - zaśmiała się cicho pod nosem lekko, choć domyśliła się, że jakieś tam oficjalne wpisy do ksiażki czy tam notesu powinna się znaleźć.
-Tak ja mogę wrócić do domu jeżeli nie macie nic przeciwko. A bibliotekę zostawiam Tobie - uśmiechnęła się ciepło najpierw do chłopaka potem do Teresy. Wstępnie jakiś plan został obmyślony więc nie było najgorzej. Może nawet z tego coś wyjdzie, kto wie.
MG
Teresa nie protestowała, gdy Hideki zaproponował, że zostanie i pomoże jej z książkami. Podziękowała mu tylko szczerym uśmiechem, życząc również Melody spokojnej nocy, i zaraz zabrała się do pracy. Było jej dość sporo, ale we dwójkę wszystko szło szybciej to i koniec nastąpił wcześniej. Pamiętając, że mag chciał zostać w bibliotece na noc, dziewczyna przygotowała mu ciepły koc i poduszkę na kanapie w pokoju służącym dziadkowi za gabinet, sama zaś wróciła do siebie, tłumacząc się, iż musi nakarmić kota.
Następnego ranka Teresa przywitała siwowłosego kubkiem gorącej kawy i pysznym ciastkiem na śniadanie (chciałoby się rzec: "odliczę od wypłaty" ). W niedługim czasie do biblioteki dotarła również Melody, odbywając krótkie szkolenie praktyczne, którego w tym miejscu opisywać nie będziemy. O odpowiedniej porze biblioteka została otwarta, magowie zajęli strategiczne miejsca i zaczął się kolejny dzień pracy w całej Magnolii. Początkowo nikt nie zaglądał do wnętrza, z kolejnymi minutami jednak pojawiało się więcej czytelników chcących wypożyczyć jakąś lekturę. Nic jednak nie odstawało od normy, nie było żadnych podejrzanych osób. W którymś momencie jednak coś się zmieniło.
Drzwi biblioteki stanęły otworem, zapowiadając pojawienie się kolejnego zainteresowanego lekturą, nikt jednak nie pojawił się w przejściu. Zamiast tego do wnętrza wdarł się podmuch wiatru roztrącający stronice otwartych ksiąg. Powoli zbliżało się południe. Czyżby złodziej zaczął działać?
Offline
Po wyjściu Melody z uśmiechem ruszyłem z Teresą ku kolejnym pułkom z książkami. Uporządkowanie wszystkiego zajęło nam nieco czasu, lecz z racji ciągłej rozmowy, miło było pobawić się w bibliotekarza. Po zakończeniu inwentaryzacji przycupnąłem w miejscu przygotowanym przez wnuczkę staruszka. Grzecznie za wszystko podziękowałem po czym pozwoliłem sobie na chwilę odpoczynku. Mimo, iż moje oczy były zamknięte, cały czas czuwałem nad spokojem w moim ulubionym miejscu. W nocy, nic złego się nie działo.
Dopiero promienie słońca rozbudziły mnie na dobre. Za chwilę miały zjawić się Teresa i Melody. Należało, więc przywitać je w odpowiedni sposób. Pstryknąłem w place, a moja osoba przybrała postać staruszka z biblioteki.
- No no, będzie ciekawie.
Offline
Gość
rezygnuje z misji
Jak nagle a oknem nie strzelił piorun. Jak wszystkie włosy nie stanęły mi dęba. Momentalnie rozejrzałem się w koło. Lubiłem burzę, ale głównie w nocy. Nie w dzień. Nie czekając ani chwili, podniosłem dywan, który zakrywał moją dziurę po czym wskoczyłem do niej, znów nakrywając wszystko dywanem. Tam dalej przeszedłem dywanem do domu, gdzie czułem się najbezpieczniej w takiej sytuacji. Biblioteka musi mi wybaczyć. Dziś jej nie obronię. Choć i tak myślę, że przy wszystkich tych zniknięciach palce mogła maczać wnuczka. No nic, kiedyś to może odkryje. Teraz muszę w bezpiecznym miejscu przeczekać najgorsze.
Rezygnuję z misji
[z/t]
Offline
Wątek Zamknięty