Ogłoszenie

Pora roku
Rok na forum
Image and video hosting by TinyPic


http://www.fairy-tail.xaa.pl/ <- ZAPRASZAMY

#1 2015-11-17 19:05:20

 Mikaboshi

http://i.imgur.com/cstNOBd.png

Zarejestrowany: 2012-11-20
Posty: 2270
Punktów :   12 

[Sanae, Yanever, Melchor] Wszystko i nic.

Nagroda: 100 000 Klejnotów
Gildia: Sabertooth
Miejsce rozpoczęcia: Hargeon Port
Ilość graczy: 3


Opis: "O misji dowiedzieliściew się w bardzo prosty sposób... W mieście Crocus po epidemii zombiee, kiedy spokojnie wracaliście do swej gildii, natknął się na was zakapturzony osobnik. Kiedy rzekł do was, zrozumieliscie, że macie do czynienia z młodą kobietą. Prosiła jedynie byście dotarli do portu Hargeon, gdzie czeka zacumowany okręt typu Trirema, łatwo go rozpoznać! Kiedy go ujrzycie zrozumiecie... Obiecała sporą nagrodę a wyjasnienia? Dowiedzą się dopiero na miejscu..."

Tak więc chcąc nie chcąc ruszacie do miasta, opiszcie podróż oraz poszukiwania. Ale to po Balu!

Kolejność dowolna, zostanie przydzielona w swoim czasie.


Theme | Battle Theme | End Theme
http://24.media.tumblr.com/tumblr_mchwcculQ91rbp4juo1_500.gif

http://endlessfacts.com/upload/img/gVv9D14397106132.gif
Tylko czas uczy nas czegokolwiek. Jedynie z perspektywy czasu można zrozumieć, co jest słuszne, kto jest człowiekiem, a kto potworem, jak rozpoznać zło i jak je pokonać. (…) Ja jestem ideą. Począwszy od podstaw, skończywszy na rzeczach najważniejszych, takich jak cel, wizja, która nam przyświeca. Celem jest nowy świat. Porządek, który nastanie po nadejściu Proroctwa. Świat, w którym każdemu dane będzie według zasług, nie pochodzenia lub układów. Świat, w którym silniejszy pomaga słabszemu, a zbrodnię spotyka zasłużona kara. Świat jasnych zasad i ideałów! To znaczy właśnie słowo Wybawiciel!

http://i60.tinypic.com/6e2ng6.jpg


Offline

 

#2 2015-11-17 19:47:48

Melchor

http://i.imgur.com/cstNOBd.png

Zarejestrowany: 2013-05-20
Posty: 419
Punktów :   
Imię i Nazwisko: Melchor Namikaze
Wiek: Prawdopodobnie 26 latek
Partner/ka: <3
Magia główna: Ognisty Zabójca Bogów p. II
Umiejętności bojowe: Silna wola, Drugie źródło
Umiejętności fabularne: Wyczuwanie energii
Zręczność / Witalność: 67/26
Koncentracja / Szybkość: 41/21
Magiczna energia: 30.500 + 12.500

Re: [Sanae, Yanever, Melchor] Wszystko i nic.

Twórca nieumarłych zginął, zatem analogicznie i one powróciły do swoich ciepłych grobów. Niestety nie dane to było ujrzeć Melchorowi, jednak to daje mu powód do myślenia, że walczyli tylko z marionetką, albo towarzyszem twórcy całej tej zadymy. Spotkał się z Sanae i kotkiem z jego gildii, jednakże żaden z nich nie miał najlepszego humoru, żadnego z nich humor nie nadawał się do dyskusji, zatem milczeli. Wybrali najszybszą drogę z powrotem do gildii, jednakże fakt faktem była ona bardzo długa, z jakiej to racji? Ponieważ nie wracali pociągiem... Cóż, to był jeden z innych powodów ich, a przynajmniej Mela, powód zdenerwowania. Kumulacja wszystkich tych faktów dzisiaj działała na niego co najmniej drażniąco. Szybkim krokiem narzuconym przez białowłosego szli przez miasto Crocous, jednakże nagle musieli się zatrzymać ponieważ jakiś nieznajomy w płaszczu i z kapturem na głowie zatrzymał ich.
Wpatrzył się w niego ponurym spojrzeniem, oczekując tylko na jakikolwiek podejrzany ruch. Dobrym zamiennikiem trzymania tego w sobie było wyżyć się na kimś kompletnie przypadkowym, acz ważne aby był to napastnik. Wtedy powód byłby banalnie prosty. Bardzo małomówna kobieta, która kazała im ruszyć do portu Hargeon, kolejna podróż która zajmie dużo czasu, beznadzieja.
Skwitował to kiwnięciem głowy, chciał zapytać o cel, nagrodę i inne istotne informacje, ale tak szybko jak się pojawiła tak i zniknęła sprzed nich. Bardzo mało ciekawy był fakt, że idą w ciemno, ale czegóż nie robi się, aby te życie było ciekawsze?

Offline

 

#3 2015-11-20 21:45:12

Yanever

http://i.imgur.com/cstNOBd.png

Zarejestrowany: 2015-10-17
Posty: 18
Punktów :   
Imię i Nazwisko: Yanever Freeman
Wiek: 21
Partner/ka: Hetero
Magia główna: Ciemności
Umiejętności bojowe: Fechtunek
Zręczność / Witalność: 30/20
Koncentracja / Szybkość: 20/20
Magiczna energia: 10k

Re: [Sanae, Yanever, Melchor] Wszystko i nic.

Mimo, że w mieście działo się ostatnio dość sporo nasz sierściuch postanowił spędzić ten czas samotnie z jego ukochaną. No dobra z dwiema bowiem jedną z nich była buteleczka z ulubionym trunkiem, a druga to kicia z, którą nie wnikajmy. każdy ma zapewnione chociaż trochę prywatności. Nawet jeśli jest to kot z ludzkimi emocjami. Chcąc bądź nie chcąc kiedyś ten sen, ta jawa musiała się zakończyć, a kiedy to się stało nie wiedząc jak znalazł się na środku ulicy. Widać "kobiety" i alkohol to nie dobre połączenia na dobrą skalę. Ale w duchu czułem, że było warto. Mimo, że wokół panowała apokalipsa to inne dźwięki panoszyły się w okolicy. Ach jak było i tu się zatrzymajmy bowiem znajoma twarz uwolniła mnie z myśli, które panoszyły się po moim umyśle. Skądś go znałem i po dłuższej chwili przypomniałem sobie nieudaną jazdę pociągiem i chwilę w której się z niego wyrwałem. Co było dalej nie koniecznie chciało powrócić do głowy. Film się urwał, a przynajmniej jego część.
Tak więc postanowiłem się przyłączyć do owego maga by bliżej go poznać skoro jesteśmy w jednej gildii. Żadnego jak na chwilę obecną celu nie miałem tak więc na jakiś czas mogę powkurzać jegomościa. Chociaż nie do końca miałem na to ochotę. Głowa tak bolała jakby spuszczono na nią fortepian na którym grał słoń chędożący słonice. Każdy krok już stanowił problem, a co dopiero rozmowa. Ale i tak było warto. Te nogi, ten mruczenie...
Wracając. Mimo, że kilkakrotnie starałem się zagadać, formułowanie w głowie wypowiedzi stanowiło ogromny problem. Raz tępo narzucone przez białowłosego było o wiele za szybkie nawet jak na człowieka, a ja jestem dwa kotem, trzy "wczorajszym" kotem. Po co się tak śpieszyć kiedy kryzys został zażegnany przez magów FT!? Czemu FT? Już wiem czemu, mnie nie było. No nic już miałem prostować swe skrzydła, gdy jakaś kobietka zagrodziła nam drogę. Chociaż na chwilę się zatrzymaliśmy. Wiele nie zrozumiałem z jej słów, ale gdy usłyszałem o nagrodzie, wstąpiło we mnie drugie życie. jednak to prawdą jest że koty mają 9 żyć. Już wiem nawet po co im te wszystkie. By móc wszystko przechlać i zreinkarnować się z nowym ciałem! Tak to jest sens życia. Może mój towarzysz nie był zbytnio zadowolony z faktu dalekiej podróży ale nagroda była zbyt kusząca. Nie czekając na podjętądecyzje oznajmiłem, że podejmę się tego wyzwania mimo tego, że zleceniodawczyni zniknęła w tłumie.  - Pewnie nie będzie to proste zadanie, ale nie ma rzeczy niemożliwych - rzekłem i ruszyłem przed siebie. - Im szybciej ruszymy tym lepiej, jednak po drodzę wstąpmy do baru. Strasznie mnie suszy - dodałem wskazując łapą najbliższą knajpkę gdzie jak widać niektórzy świetnie się już bawili

Ostatnio edytowany przez Yanever (2015-11-24 23:06:18)

Offline

 

#4 2015-11-20 23:08:36

 Mikaboshi

http://i.imgur.com/cstNOBd.png

Zarejestrowany: 2012-11-20
Posty: 2270
Punktów :   12 

Re: [Sanae, Yanever, Melchor] Wszystko i nic.

Wspaniała dwójka, emos oraz kicia ruszyly więc na misję z wielką gracją, zapałem oraz siłą młodości! Kogo oszukujemy... Kasa. Więc dwójka towarzyszy z drużyny miała iść w nieznane, dosłownie. Nikłe informacje mogły okazać się nie wystarczające, ale o tym potem. Już mówię czemu, Kicia zdecydowała się by wstąpić do baru a jak odmówić tym wielkim ślepiom?! Tak więc mleczko oraz whiskey dla pana zamówione, chwile minęły spokojnie i miło, oczywiście kiedy doszło do zapłąty już mniej. W końcu magowie wyruszyli już troszkę bardziej roześmiani, oczywiście nie mówimy tu o wiecznym emo! Cóżtutaj pisać? Drzewo, drzewo, drzewo las. I tak w kółko. No i nagle port! No nie nagle, wiecie o co chodzi. Kiciuś dzięki swoim skrzydełkom zaczął rozglądać się... Za czym?! No tak! Port ogromny a tam wielkie maszty z okrętów oraz mniejszych jachtów, a okrętów tutaj od zayebania! Czego mają szukać? I tutaj zaczłęy się wątpliwości. Wyboru nie było, trzeba zejść na ziemię i chodzić od okrętu do okrętu. Znaleźli wieeele rodzajów, od wielkich galeonów czy fraget do mniejszych szkunerów i brygów. Kiedy mieli odpuszczać sobie usłyszeli okrzyki z niedaleka jednego drewnianego statku.
Pakować się na triremę bo wam nogi z dupy powyrywam!
Zaświtało w głowie, trirema? Tosz to oczym ona wspominałą! W końcu nie potrafili rozróżnić okrętu od statku, nie by byli tępi! Chyba. Kiedy dotarli urjzeli łajbę, faktycznie różniącą się. Była dłuższa niż inne i posiadała tylko jeden maszt z dużą ilością olinowania, oraz prostacko by zrozumieli "dużo lin". Bakburte i sterburte zajęte były ławami wioślarzy, oczywiście pod pokładem, zaś na górze było wiosło sterowe a nie jak w nowocześniejszych koło. Ale dość o tej kupie drewna, o tym potem. Podeszli do wydzierającego się mężczyzny by sie przedstawić.
HE!? CZEGO?! AAA! Magowie od Issyris Wspaniale. ŁADOWAĆ WIĘC MANATKI NA POKŁAD! I tak czas nam ucieka! Waszym pierwszym zadaniem będzie pomóc tym niedorajdom w ładowaniu towarów! I ty kicia, nie skalecz się tą igiełką. RUCHY!
Mężczyzna może i był bucem, lecz tak naprawdę każdy kapitan musiał być. Cóż zrobić? Oczywiście to zależy od was, jednak wiecie... Kaska.


Theme | Battle Theme | End Theme
http://24.media.tumblr.com/tumblr_mchwcculQ91rbp4juo1_500.gif

http://endlessfacts.com/upload/img/gVv9D14397106132.gif
Tylko czas uczy nas czegokolwiek. Jedynie z perspektywy czasu można zrozumieć, co jest słuszne, kto jest człowiekiem, a kto potworem, jak rozpoznać zło i jak je pokonać. (…) Ja jestem ideą. Począwszy od podstaw, skończywszy na rzeczach najważniejszych, takich jak cel, wizja, która nam przyświeca. Celem jest nowy świat. Porządek, który nastanie po nadejściu Proroctwa. Świat, w którym każdemu dane będzie według zasług, nie pochodzenia lub układów. Świat, w którym silniejszy pomaga słabszemu, a zbrodnię spotyka zasłużona kara. Świat jasnych zasad i ideałów! To znaczy właśnie słowo Wybawiciel!

http://i60.tinypic.com/6e2ng6.jpg


Offline

 

#5 2015-11-20 23:39:04

Melchor

http://i.imgur.com/cstNOBd.png

Zarejestrowany: 2013-05-20
Posty: 419
Punktów :   
Imię i Nazwisko: Melchor Namikaze
Wiek: Prawdopodobnie 26 latek
Partner/ka: <3
Magia główna: Ognisty Zabójca Bogów p. II
Umiejętności bojowe: Silna wola, Drugie źródło
Umiejętności fabularne: Wyczuwanie energii
Zręczność / Witalność: 67/26
Koncentracja / Szybkość: 41/21
Magiczna energia: 30.500 + 12.500

Re: [Sanae, Yanever, Melchor] Wszystko i nic.

Cóż, jeden z towarzyszy zginął gdzieś w drodze do Hargeon, jednakże Mel jakkolwiek się tym nie przejął, ponieważ nie miał humoru aby niańczyć dorosłą osobę. Zignorował również słowa kota, który pozostał mu mu jedynym towarzyszem, po prostu zmierzając przed siebie - do portu w Hargeon. Przy okazji ciągnęła go również ciekawość związana z tym miastem portowym, ponieważ zabawne było to, że nigdy nie widział on morza na oczy. O dziwo jego towarzysz przywyknął do tempa, które narzucił białowłosy, co było zaiste zadziwiającym czynem, ponieważ w zamysł tego tempa nie był fakt, aby ktokolwiek go dogonił. Cóż... Nie wracał kompletnej uwagi na towarzysza, jednakże zaakceptował go gdy ten dogonił go. Taki mały czas, a jaki ważny dla byłego maga Fairy Tail.
W pewnym momencie jego idealny towarzysz do długiej drogi zaproponował wstąpienie do baru, jednakże powodem, dla którego Mel się zgodził był wielkie oczy kota, doprawdy wciągające i hipnotyzujące.
"Skrzydła?", pytanie zadane w myślach przez maga było truizmem.
W końcu dotarli do portu morskiego, gdzie o dziwo Mel zauważył błękitne morze. Pierwsze myśli jakie mu wpadły to fakt, że jest ono piękne, idealne. Uśmiech odmalował się na jego twarzy.
-Piękne... - rzekł jedynie, po czym wpatrywał się w nie, pochłaniając jak najwięcej tego obrazu.
Spokojnie przeanalizował w myślach słowa dziewczyny, po czym westchnął. Nie było tam żadnych konkretnych informacji, widocznie była jakaś przygłupia, że to przegapiła. Albo miała w tym jakiś zamysł... W każdym razie czego mieli do jasnej ciasnej szukać?
Kim do cholery była Issyris? To pytanie chciał wymówić, jednakże nie zrobił tego z logicznych powodów - nawet jak się gościu pomylił, tysiące i tak by wpadły za to zlecenie, mniejsza, że komuś skradzione.
Spojrzał na pakunki do przeniesienia, zastanawiając się przy tym czy aby nie użyć magii grawitacji, która mu wiele by pomogła. W końcu jednak odpuścił ten zamysł, ponieważ wróg mógł być na statku i ich obserwować.
-Do roboty kiciuś - mruknął do towarzysza, zakasał rękawy i ruszył z uśmiechem na ustach do ciężkiej pracy. W końcu uśmiech to najlepsza rzecz jaka w życiu była!

Offline

 

#6 2015-11-24 23:24:08

Yanever

http://i.imgur.com/cstNOBd.png

Zarejestrowany: 2015-10-17
Posty: 18
Punktów :   
Imię i Nazwisko: Yanever Freeman
Wiek: 21
Partner/ka: Hetero
Magia główna: Ciemności
Umiejętności bojowe: Fechtunek
Zręczność / Witalność: 30/20
Koncentracja / Szybkość: 20/20
Magiczna energia: 10k

Re: [Sanae, Yanever, Melchor] Wszystko i nic.

Cóż za cudowny płyn wstąpił w me ciało. Ta słodycz z nutą prądu. To jest prawdziwe paliwo każdego mężczyzny! Kilka łyków już wystarczyło by zmartwychwstać, ale nie zostawię do połowy wypełnionego szkła. Zwłaszcza, że kolejna porcja zbliżała się póki co w myślach jednak nie trwało długo nim sen zamienił się w rzeczywistość i szklanka pojawiła się w mej łapie.
Mimo, że nie siedzieliśmy długo organizm mój wypoczął. Naładował swe akumulatory oraz uzupełnił je elektrolitami. Dzień przestał być taki wkurwiający, a szum, który panował wokół nie miażdżył mózgu. W końcu można było otworzyć spokojnie oczy i cieszyć się dniem. A niestety dzień się zapowiadał długi bowiem co trzeba konkretnie zrobić? Dopiero teraz mogłem się spokojnie zastanowić w co się tak dokładnie wpakowałem. Zaczynając od przypomnienia sobie poprzedniej nocy po przez poranek na ulicy i misja o której nie miałem zielonego pojęcia. No ale forsa. I to całkiem duża kwota. Nim się zorientowałem dotarliśmy do portu. Jakoś szybko minął ten czas. I pojawił się kolejny problem. Co dalej? Ale gdybym nie był Puszkiem nie miałbym już przygotowanego planu! Ha! Natychmiastowo zabrałem się do działania. Poszukam tego statku szybko rzuciłem by chwile potem szybować już w przestworzach w poszukiwaniu "tego czegoś". Plan iście genialny tylko problem w tym, że statków czy szalup a kij wie czego było tutaj pełno. I bądź mądry i pisz wiersze. Z grymasem powróciłem do towarzysza informując go, że port okazał się większy oraz z informacjami jakie mamy to może sam sobie polatać. I tak zaczęliśmy poszukiwania, które trwały wieki...........
No dobra trochę krócej, ale i tak długo by taki sierściuch jak ja stwierdził, że ma dość i wraca na chatę opustoszyć buteleczkę. Już miałem zamiar iść, nawet obrałem kierunek gdy tu niespodziewanie pod nosem był nasz cel. Co to było to nie mam pojęcia nie opisze wam tego choć by mi myszy odgrywały ufoporno na talerzu. Ważniejsze było to, że udało nam się trafić. Słowa pewnie kapitana potwierdziły nasze domysły i humor poprawił mi się. Co prawda tylko na dosłownie 5 sekund bo obelga jaką do mnie rzucił utkwiła mi w pamięci. Już zaczęła mi krew buzować, a dodatkowe procenty we krwi wcale nie pomagały tego załagodzić. I jeszcze mój towarzysz się dołącza. Tego nie można zostawić płazem. Toboły do przeniesienia? Noł Problemo. Wydymanie towarzysza? Noł problemo. Przynajmniej noc nie będzie cicha i spokojna. Wracając miły i sympatyczny KICUŚ w chwile przemienił się w napakowanego koxa. Wzrostem przewyższał białowłosego, tak samo muskularnie. Igiełka przemieniła się w pożądny rapier, a ubiór nie wiadomo jak dopasował się do nowego kształtu ciała. Mam nadzieję, że zabrałeś wazelinkę myszko - rzekłem do towarzysz, by chwilę później dźwignąć kilka tobołów na raz gdzie dorosły chłop miał by z tym problem...

Offline

 

#7 2015-11-25 21:45:05

 Mikaboshi

http://i.imgur.com/cstNOBd.png

Zarejestrowany: 2012-11-20
Posty: 2270
Punktów :   12 

Re: [Sanae, Yanever, Melchor] Wszystko i nic.

Kapitan był zadowolony (chyba...) bo burknął tylko, nawet się nie przejął kiedy nasz kiciuś przejął bardziej, ekhm męską formę? Dodał tylko półgłosem "Wazeliny u nas nie brakuje..." Po czym ruszył na pokład, drąc się na każdego, czemu? Bo tak. Po tych długich męczarniach w końcu wsdzystko zostało załadowane a cała załoga ustawiła się na górnym pokładzie, wszyscy wpatrzeni w plecy kapitana, który mówił coś szeptem trzymając złotą wazę. Po słowach wlał odrobinę jak sie okazało wina do wody, w tym jednak czasie Melchor, chcąc nie chcąc kichnął. Wszystkich wzrok skupił się na nim z niedowierzeniem, zaś kapitan nawet się nie odwracając wrzucił całą wazę! A warta była nie mało...
Idota... Złego omenu cofnąc sie nie da... Nie ważne co byś nie zrobił...
Żagle staw i ruszyli! Płynęli długo a magowie, nudzić się nie mogli, gdyż kapeć ameryka ciągle znajdował im coraz to rozmaitsze zadania. I czy to ów omen czy nie? Ale zakrzyknął ktoś nagle "PIRACI!!!" Po czym z oddali wynurzyły się dwia okręty typu Bryg o czerwonych żaglach i czarnych banderach. Kapitan pierwsze co zrobił to wyciągnięcie wiosęł, jednak już po chwili się okazało, że walka jest nieunikniona... W waszą strone zaczęły się sypać kule armatnie z łańcuchami by uszkodzić żagle, liczebnie przeważali ponad trzykrotnie z załogą! Jaka dezycja? Ucieczka, walka, abordaż, trzymanie dystansu?! Kapitan już chciał zakrzyknać, kiedy dostał odłamkiem w łepetynę i padł jak długi... Chaos musi zostać powstrzymany!


Theme | Battle Theme | End Theme
http://24.media.tumblr.com/tumblr_mchwcculQ91rbp4juo1_500.gif

http://endlessfacts.com/upload/img/gVv9D14397106132.gif
Tylko czas uczy nas czegokolwiek. Jedynie z perspektywy czasu można zrozumieć, co jest słuszne, kto jest człowiekiem, a kto potworem, jak rozpoznać zło i jak je pokonać. (…) Ja jestem ideą. Począwszy od podstaw, skończywszy na rzeczach najważniejszych, takich jak cel, wizja, która nam przyświeca. Celem jest nowy świat. Porządek, który nastanie po nadejściu Proroctwa. Świat, w którym każdemu dane będzie według zasług, nie pochodzenia lub układów. Świat, w którym silniejszy pomaga słabszemu, a zbrodnię spotyka zasłużona kara. Świat jasnych zasad i ideałów! To znaczy właśnie słowo Wybawiciel!

http://i60.tinypic.com/6e2ng6.jpg


Offline

 

#8 2015-11-29 21:03:31

Melchor

http://i.imgur.com/cstNOBd.png

Zarejestrowany: 2013-05-20
Posty: 419
Punktów :   
Imię i Nazwisko: Melchor Namikaze
Wiek: Prawdopodobnie 26 latek
Partner/ka: <3
Magia główna: Ognisty Zabójca Bogów p. II
Umiejętności bojowe: Silna wola, Drugie źródło
Umiejętności fabularne: Wyczuwanie energii
Zręczność / Witalność: 67/26
Koncentracja / Szybkość: 41/21
Magiczna energia: 30.500 + 12.500

Re: [Sanae, Yanever, Melchor] Wszystko i nic.

Drastyczna zmiana jaka zaszła w koteczku była wręcz niemożliwa, nieprawdopodobna - ponieważ nagle z małego pluszaka zamienił się w olbrzymiego potwora... Doprawdy ciekawe zjawisko, pewnie to robota jakieś ukrytej mocy tego małego...
Westchnął z uśmiechem, po czym spojrzał na pakunki. Nad wszystkimi poza tymi co wziął to je Puszek pojawił się krąg magiczny, przenosząc je z punktu obecnego do docelowego. Uśmiech nie złaził mu z ust.
-Dalej jestem nad tobą mój mały... - odparł, po czym spojrzał na kapitana, jednakże nie skomentował jego burczenia pod nosem.
Wpatrywał się w kapitana, które wlewał wina do wody, po czym zebrało mu się na kichanie i... zrobił to rzecz jasna. W tym jednak momencie wszyscy spojrzeli na niego jak na wariata. Nie skomentował również jego kolejnych słów, wpatrując się w kapitana plecy.
Nudów nie było, ponieważ dosyć owocnie pracowali, praktycznie szorując cały pokład i robiąc nawet obiad! Westchnął Mel po ciężkim dniu, po czym walnął się w swojej kajucie na twarde łóżko. Okrzyk dotyczący piratów zbudził natychmiast białowłosego, jednakże minęło trochę zanim wstał. Miał zakwasy... Cholerna całodniowa praca! Wyszedł na pokład, wpatrując się w przelatującą tuż nad nim kulę z łańcuchami. Warknął coś cicho, po czym zacisnął dłonie. Wpatrywał się w przeciwnika.
-Nikt Mi Kurwa Nie Będzie Psuł Snu - ryknął na cały głos, po czym doskoczył do barierek kończących pokład, po czym wystawił dłoń w kierunku przeciwnego statku. Krąg magiczny poniósł go nad statek przeciwny, po czym unosił się nad nim równolegle do niego. Z jego dłoni wyleciała czarna kulka, która gwałtownie rozpoczęła wchłanianie dosłownie wszystkiego. Statek miał zostać pochłonięty w kilka chwil, wraz z ludźmi rzecz jasna.

ME: -8k

Offline

 

#9 2015-12-19 02:39:23

Yanever

http://i.imgur.com/cstNOBd.png

Zarejestrowany: 2015-10-17
Posty: 18
Punktów :   
Imię i Nazwisko: Yanever Freeman
Wiek: 21
Partner/ka: Hetero
Magia główna: Ciemności
Umiejętności bojowe: Fechtunek
Zręczność / Witalność: 30/20
Koncentracja / Szybkość: 20/20
Magiczna energia: 10k

Re: [Sanae, Yanever, Melchor] Wszystko i nic.

Heheszki dawno mnie tu nie było.
--------------------
Nosząc tobołki usłyszałem słowa maga. By nie dawać mu satysfakcji szybko mu odpowiedziałem. Teraz może i tak ale w łóżku to ja będę przewodzącym. Kończąc to zacząłem mruczeć by jeszcze bardziej podkreślić cały niesmak zaistniałej sytuacji. Nie czekając na komentarz czy to się pojawił czy nie postanowiłem nie słuchać już jegomościa. I tak sobie pracowałem nosząc to. Zero wysiłku jednak tryb szybko się skończył więc postanowiłem wypocząć. Szybko ulotniłem się z pokładu w poszukiwaniu w jakiegokolwiek mocnego trunku w beczkach znajdujących się pod pokładem. Przemieszczanie się pomiędzy ludźmi nie stanowiło problemu. Tu pod nogami tu po suficie i tak po szukaniu godzinę może dwie trafiła się mi nagroda. Płyn bogów, symfonia dla mego języka. I tak spędzona tu została kolejna godzona może dwie w towarzystwie beczułki 80% rumu. Silniki nim można czyścić a ja tu sobie żłopie bez żadnych konsekwencji.
Czas na małe dymanko. To pojawiło się wraz z pojawieniem się dna beczki. Swoją drogą beczka była 2 razy większa od kota. Ja też nie wiem jak on to wypił. Kiedy ma się 3 promile krwi w alkoholu wszystko jest możliwe.
Wracając. Koteł pojawił się na pokładzie gdzie jego oczom ukazał się drugi statek. Chyba jakieś zwidy go dopadły bo gdy przetarł oczy już go nie było. To za sprawą maga, jednak Puszek nie miał zielonego pojęcia, że to jego sprawa. Panował tu chaos co mi nie przeszkadzało. Nawet pojawiła się nie z tego czy owego pełna butelka wina w łapie. gdy już miałem wziąć łyk ktoś ją roztrzaskał, a cała zawartość rozlała się po pokładzie. Widząc to alkohol z krwią zaczął się gotować. Przyjąłem formę bojową dobyłem swej broni zaczerpnąłem powietrza w niewyobrażalnej ilości by chwile później uwolnić ją drąc ryja tak, że nawet ocean ucichł ZAMKNĄĆ MORDY I DAWAĆ MI TU WINO!!!!! Zapanował spokój, a ja z wyciągniętą ręką czekałem na butelkę. Gdy ta się nie pojawiła w stylu pijanego szermierza robiłem porządek z oprawcami, którzy mieli czelność pozbawić mnie poprzedniej butelki

Offline

 
.postleft {width:25em;} .postright {border-left-width:25em;}





♣ Mikaboshi: 44253006
Facebook

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.tinq3.pun.pl www.earth2140.pun.pl www.poczatkidziejowkolonii.pun.pl www.prohax.pun.pl www.sound4u.pun.pl