|
|
Chłopak był bardzo sprawny i zwinny. W końcu nie uciekał tylko przede mną, ale i przed całą masą policjantów. W chwili, gdy krzyczałem do niego, jakby przyspieszył. Jakby wrzucił drugi bieg. Jednak nagle obrócił się twarzą w moją stronę. Teraz miałem szansę dobrze przyjrzeć się jego twarzy. Starałem się zapamiętać wszystkie szczegóły. Kolor włosów, uczesanie, kolor oczu, wygląd nosa, rozstawienie oczu, uszy, może są odstające, ubiór, jakieś jego elementy. Dzięki bardzo dobrej pamięci nie powinienem mieć problemów, aby zapisać w swojej głowie portret pamięciowy złodziejaszka.
Niestety, długo nie mogłem mu się przyglądać, ponieważ jegomość złożył ręce.
- Niemożliwe. Mag tworzenia?
Offline
Gość
Mistrz Gry
Więc było tak jak przypuszczałeś, był to mag tworzenia lodu. Był zwinny i szybki, w dodatku umiał wykorzystywać miejsce i czas na swą korzyść. Twój plan był dobry i w znacznym stopniu zadziałał na złodzieja. Kiedy pięść uderzyła go w prawą łopatkę stracił równowagę i upadł na ziemię turlając się po niej.
-Co to kurwa miało być... - warknął pod nosem. Kiedy klęczał wytarł sobie krew z wargi, rozciął ją sobie w trakcie spadania na ulicę. Policjanci nic nie mogli zrobić, bo przymroził ich lodem, więc był to teraz pojedynek 1 vs 1. Widać złodziej tak szybko nie ulegnie i nie odda cennej księgi. Chłopak splunął na ziemię podnosząc się i uśmiechając się niczym szaleniec.
-Myślisz, że mnie powstrzymasz? Wiesz jak cenna jest ta księga?! Ustatkuje się do końca życia! - krzyczał na Hideki jak szalony i zaśmiał się. Lecz po chwili jego twarz zmieniła się i spoważniał.
-Magia Tworzenia: Młot - po tych słowach w jego ręce wytworzył się lodowy młot i wyskoczył z miejsca atakując Cię. Miałeś dwa wyjścia przyjąć to na siebie lub uniknąć i kontratakować. Zdecyduj.
Tak jest. Udało się. Gość został trafiony i upadł. Nim wylądowałem na ziemi, zerknąłem jeszcze za siebie. Kompetentni policjanci poprzewracali się i zostali pozamrażani. Wierzyć się nie chce, że taka organizacja działa jeszcze w Magnolii skoro istnieje tutaj także gildia Fairy Tail, która jednak pilnuje porządku. Może w bardziej wybuchowy sposób, jednak jest to robione zdecydowanie bardziej efektywnie.
Obrońcy uciśnionych walali się teraz po ziemi, jak dzieci we mgle. Trochę magii i byli bezużyteczni. Z jednej strony szkoda. Niektórzy z nich mogliby być pomocni. Jednak z drugiej strony jak przypomnę sobie buca z biblioteki to cieszę się, że zostałem sam na placu boju.
Stałem teraz twarzą w twarz z nieznajomym. Jego oblicze przedstawiało wyraz szaleńca. Rozcięta warga i krzywa morda, nie dodawały mu urody. Jego oczy również świdrowały. Dało się odnieść wrażenie, że zaraz rzuci się na mnie, bądź zrobi coś nieprzewidywalnego. Dlatego stałem mocno na nogach. Musiałem być gotowy by w każdej chwili zareagować. Uskoczyć, podskoczyć, ruszyć przed siebie. Pełna gotowość.
Książka jest cenna? Hmm, czyli jednak chce ją po prostu sprzedać i zarobić? To pozwoliłoby mu się ustatkować. Jak dużą wartość ma ta książka? Jakie informacje zawiera? Muszę za wszelką cenę ją odzyskać i dostarczyć z powrotem do biblioteki. Tam będę mógł na spokojnie się zapoznać z jej treścią.
Histeryczny śmiech przeciwnika utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że łatwo jednak nie będzie. Dobrze wyszkolony mag tworzenia może być kłopotliwym rywalem. Zwłaszcza dlatego, że sam już dawno toczyłem walkę na poważnie z silniejszym przeciwnikiem. Ale być może to tylko pozory. Może jest mocny jedynie w gębie. Zaraz się przekonamy.
W pewnej chwili złodziej znów stworzył magiczny krąg by po chwili trzymać w rękach lodowy młot. Więc się zaczyna. Gość przypuszcza na mnie atak w dość schematyczny sposób. Posługiwanie się tak sporym narzędziem jest zwykle uciążliwe dla ludzi słabych fizycznie, więc wykonują oni prosty atak - skok w przód, zamach i uderzenie z góry na dól. Tak też swój manewr przeprowadził złoczyńca. Mogłem, więc zareagować tylko w jeden sposób. Czekałem do samego końca, aż przeciwnik zbliży się do mnie na bardzo małą odległość. Gdy wykonuje swój atak, odbijam się mocno nogami od ziemi i wyskakuję pionowo w górę. Młot powinien wbić się pode mną w ziemię, robiąc trochę zamętu. Ta chwila zdezorientowania powinna mi pozwolić wykonać kontrę. Gdy złodziej będzie się zastanawiał, w którą stronę, gdzie wykonałem unik, ja znajdując się nad nim, opadając wykonuję silne kopnięcie prawą nogą w jego twarz. Być może pozwoli mi to ogłuszyć rywala i zabrać mu energię oraz chęci do dalszej walki.
Nie wdawałem się już w dyskusje. Byłem w pełni skupiony na walce i odzyskaniu książki.
Offline
Gość
Mistrz Gry
Cóż jedynie mogłeś się jedynie domyślać, że księga była stara i cenna jednak nie wiedziałeś ile jest warta naprawdę. Mimo wszystko w powietrzu mogło się wyczuć napięcie związane z walką dwóch magów, nawet policja ucichła i jedynie się przyglądała, kiedy w jakiś sposób udało im się wydostać, a lód nieco stopniał. Chłopak faktycznie uderzył młotem w ziemię, a Hideki uderzył go w twarz, lecz w tej chwili pewny swego zdekoncentrowałeś się i przeciwnik uniósł młot uderzając cię w tył plecy. W wyniku tego przeleciałeś nad głową swojego przeciwnika robiąc z dwa fikołki i wylądowałeś na tyłu. Chłopak zaś zaczął się powoli wycofywać trzymając nerwowo torbę w palcach. Mimo, że był magiem najwidoczniej znał tylko kilka sztuczek do ucieczki, był bardziej defensywny niż ofensywny. Po prostu chciał się z Tobą szybko uporać i uciekać. W tej chwili zapewne wystarczy jeden atak by go uziemić. W dodatku był otoczony przez policję, która też go otoczyła.
Atmosfera zrobiła się ciężka. Dała się wyczuć zawieszenie i zdenerwowanie ludzi, którzy obserwowali teraz walkę. Zrobiło się tak gęsto, że powietrze można by kroić nożem. No cóż, walczyli ze sobą magowie, a to zawsze wzbudzało emocje wśród zwykłych ludzi nie posiadających mocy magicznych. Policjanci teraz pewnie żałują, że nie współpracowali ze mną, bo najpewniej już byłoby po wszystkim. Ja odzyskałbym książkę, a oni zamknęli złodziejaszka. No, ale cóż. Wyszło inaczej.
Mój cios doszedł celu. Wydawało mi się, że kopnięcie wykonałem dość mocno. Niestety jak się okazało, włożyłem zbyt mało siły. Lub po prostu gość jest jednak wytrzymały. Po uderzeniu dalej opadałem na ziemię przez co byłem przez chwilę odsłonięty. Tą sytuację sprytnie wykorzystał mój przeciwnik. Znów poderwał swój młot, którym cisnął z moje plecy. Uderzenie nie było silne. W sumie, prawie nie odczułem, że zostałem uderzony przez lodowy młot. Lecz z racji tego, że znajdowałem się w powietrzu, nawet najmniejsza siła była w stanie wytrącić mnie z równowagi. Padłem na ziemię, robiąc po drodze jeszcze dwa fikołki. Nie czekając ani chwili, podniosłem się na równe nogi. Było dobrze, jednak nie wolno było tracić koncentracji. Chłopak zaciskał kurczowo dłonie na torbie ze skradzioną księgą. Widać było, że jest coraz bardziej niespokojny. Trafił w pułapkę. Z jednej strony stoję ja. Mag, który nie zawaha się użyć strony. Z drugiej strony, został otoczony przez policjantów, którzy też zapewne nie będą przebierać w środkach. Zrobiłem parę kroków by zmniejszyć dystans nas dzielący. Mój wzrok wędrował z torby na twarz i z powrotem. Mogłem dostrzec w oczach rabusia złość, ale i przerażenie. Być może ukradł tą książkę, żeby zdobyć pieniądze na utrzymanie rodziny. Kto wie. Może robił to w dobrej wierze. Niestety, złamał prawo, a w dodatku ukradł rzecz, która należała do mojego ulubionego staruszka. Nie mogę więc pozwolić mu uciec.
- Jesteś silniejszy, niż myślałem. Jednak byłeś głupi, że możesz uciec z tak cenną rzeczą niezauważony. Należę do Fairy Tail i w moim obowiązku jest bronić spokoju i porządku w Magnolii. A teraz wybacz, ale koniec zabawy.
Offline
Gość
Mistrz Gry
Chłopak był w nieciekawej sytuacji, otoczony przez policję i przez maga, był sam więc nie przewidział takiego scenariusza, że zostanie przygnieciony do samej ściany. Atak Hidieki'ego trafił prosto w twarz chłopaka, natomiast ten upadł uderzając głową w ziemię przez co zaszumiało mu w głowie.
-Nie oddam... To moje! Tylko moje! - krzyknął ściskając torbę w palcach, ale mimo to policja szybko się ogarnęła i trzech policjantów przycisnęło złodzieja do ziemi, dwóch go trzymało natomiast trzeci otworzył torbę i wyjął księgę, a na niej napis "Wierzenia i Legendy" książka była stara, a jej okładka była podarta, dokładnie tak jak było napisane w ogłoszeniu. Policjant podał księgę Hideki, zaś reszta zajęła się pojmaniem go i po chwili miał już specjalne kajdanki, które blokowały mu jego moc. Mimo wszystko policja była przygotowana na to, że może być to mag.
-Jesteśmy Ci niezmiernie wdzięczni za pomoc - odezwał się policjant o siwych włosach, którego spotkałeś w bibliotece, podszedł do niego również jego młodszy muskularny kolega z miną zdziwienia i szacunku do Twojej osoby.
-Przepraszam za wcześniej, nie doceniłem Cię. Dziękuję Ci za pomoc w schwytaniu go - oboje ukłonili się i po chwili odeszli, bo każdy z policjantów odchodził do swojego samochodu. Samochody zaczęły się rozjeżdżać. Nie pozostało teraz Ci nic innego niż oddanie księgi do rąk biblioteki i jego właściciela.
Zapomniałem magiczną energię w poprzednim poście napisać
Magiczna Energia: 6 500
BANG! I po sprawie. Złodziejaszek wytrzymał dłużej, niż sądziłem. Jednak ostatecznie okazał się wciąż nowicjuszem. Silny cios zwalił go z nóg, a w miarę czujni policjanci w końcu zrozumieli, że to ich szansa na obezwładnienie złoczyńcy. Kilka szybkich ruchów i jegomość znajdował się w kajdankach blokujących energię magiczną. Gdy policjanci podnosili chłopaka na nogi, jeszcze raz spojrzałem w twarz. Była nieco obita, owszem z mojego powodu, ale wyglądała dość żałośnie. Miałem nadzieję, że nikt więcej nie zrobi mu krzywdy. Zrobiłem to co musiałem.
W pewnej chwili z zamyślenia wyrwał mnie starszy z policjantów, którego spotkałem w bibliotece. Wręczał mi on książkę. Przyjrzałem jej się przez chwilę. Tak. Jej wygląd zgadzał się z opisem, który otrzymałem na kartce ze zleceniem. Uśmiechnąłem się do siwego mężczyzny, lecz nim zdążyłem odpowiedź, zjawił się przy nas buc. Jego wyraz twarzy był teraz jednak zupełnie inny, niż w bibliotece. Zdziwienie? Szok? Szacunek? Tak to można mniej więcej określić. Wysłuchałem słów przeprosin, podziękowań i podziwu po czym ukłoniłem się i odpowiedziałem.
- To ja dziękuję za pomoc. Po to jestem, aby wam pomagać. Do zobaczenia następnym razem.
Offline
Gość
Mistrz Gry
Mimo braku w orientacji w końcu udało ci się odnaleźć bibliotekę, zmierzchało, więc to normalne, że miałeś trudności z odnalezieniem budynku. Po chwili gdy wszedłeś, staruszek odwrócił się w momencie, kiedy pokazałeś mu księgę zrobił naprawdę zszokowaną minę.
-Młodzieńcze udało Ci się - powiedział radośnie mężczyzna. Podszedł wolnym krokiem do Ciebie i wyciągnął dłoń, a kiedy ujął ją w dłonie pojedyncza łza szczęścia spłynęła po jego zmarszczonym policzku. Po chwili jednak spojrzał na Ciebie.
-Zaatakował was ostatnio smok. Szukasz pewnie jakiś informacji z nimi związanych, czyż nie? - pierwsze zdanie było jedynie stwierdzeniem faktu, zaś drugi zwykłym pytaniem.
Na mojej twarzy malował się szeroki uśmiech. Szczerzyłem zęby jak tylko moglem. Zrobić coś, aby uszczęśliwić inną osobę, to rzecz bezcenna.
Wręczyłem staruszkowi książkę. Widziałem, że cisnął mu się do oczu łzy. Mężczyzna naprawdę kochał to miejsce. Kochał wszystkie książki. Gdy uścisnąłem mu dłoń, mnie również wzięło wzruszenie. Po policzku popłynęła łza. Dłoń starca była ciepła. Spracowana, lecz łagodna. Gdy i po jego twarzy zaczęły płynąć łzy, nie wytrzymałem i przytuliłem go. To był impuls. Ale zawsze traktowałem go jak swojego dziadka. Kogoś, kto należał do rodziny. Ryczałem jak małe dziecko. Łzy lały się strumieniami. Przez chwilę obawiałem się, że zaleję całą podłogę, jednak na szczęście nie było tak źle.
Po krótkiej chwili, zahamowałem emocje. Otarłem swoje policzki i pozwoliłem mówić starcowi. I wtem. SZOK!
Starzec mówi mi o ataku smoka na moją gildię. Coś, o którym nikt nie mówił na ulicy, jakby nic się nie wydarzyło, zostało zawarte w słowach do mnie przez starego bibliotekarza. Czyli jednak była to prawda. To wszystko nie było snem, a zdarzyło się naprawdę. Jednak zaraz, chwila. Czemu ja się dziwię? Ogromny smok, legendarne zwierze atakuje największy budynek w mieście, a ludzie mieliby tego nie zauważyć? Nierealne. Po raz kolejny musiałem się uspokoić, by w wysłuchać do końca słów starca. Tak, potrzebowałem informacji. Potrzebowałem pomocy w rozwiązaniu tej zagadki. A jeżeli ta książka może mi pomóc, jeśli staruszek ma jakieś informacje, to na pewno chciałbym je usłyszeć.
- Tak jest. Szukam jakiś informacji na ten temat. Co robił smok w Magnolii? Czemu zaatakował naszą gildię? Wiele pytań, ale bardzo mało odpowiedzi.
Offline
Gość
Mistrz Gry
Staruszek uszczęśliwił się, kiedy go przytuliłeś, poczuł się jakby miał przy sobie własnego wnuczka. Nic dziwnego, kochał to miejsce, ludzi i książki, w końcu przepracował tu pół życia więc nie ma się co dziwić. Kiedy go puściłeś staruszek wyprostował się na chwilę by jedwabną starą chustą wytrzeć swoje oczy. Wyprostował się na chwilę słuchając słów młodzieńca.
-Przepraszam, ale nie znam odpowiedzi na te pytania, ale za to przyniosę Ci coś co zapewne nieco zaspokoi Twoją ciekawość - staruszek po chwili odwrócił się na pięcie i z książką w dłoni poszedł na tyły biblioteki. Nie było go dobrą godzinę więc w tym czasie, usiadłeś na krześle i z zmęczenia po prostu usnąłeś w oczekiwaniu na staruszka, nie wiedziałeś co robi, ale bardzo cię to interesowało.
- Dobrze. Poczekam tutaj.
Offline
Gość
Mistrz Gry
Staruszek wrócił po dobrej godzinie. Kiedy chłopak spał wunął mu do kieszeni woreczek z wynagrodzeniem. Następnie po kilku minutach wrócił i w dłoni miał kawałek zżółkniętego kawałka papieru. Kolor żółty był tylko na krawędziach kartki. Widząc, że chłopak się obudził uśmiechnął się i wręczył mu kartkę do ręki.
-Mam nadzieję, że Ci się przyda i nieco ci pomoże. Dziękuję Ci również za księgę jestem Ci niezmiernie wdzięczny Hideki. - Tekst na kartce był napisany piórem, staruszek starannie przepisywał to ręcznie. A oto treść kartki:
" Mam na imię Andreas Bekert, jestem dziennikarzem. Urodziłem się w x600 roku, lecz teraz mam na karku już dobre trzydzieści lat. Piszę ten pamiętnik, ponieważ zainteresowałem się magią, jej rodzajami jak i smokami, czyli mistycznymi stworzeniami, które stąpają po tej ziemi odkąt moja pamięć pamięta. Ludzie umierali i uciekali z miast widząc smoki, lecz mi udało się zapisać skrawek tego co widziałem. W Mangolii po raz pierwszy dostrzegłem go. Smoka. Jego kolor przypominał żółć, nie, bardziej złoto, tak zdecydowanie. Jego łuski mieniły się czystym złotem przy każdym ruchu. Najbardziej co mnie przeraziło to jego ogień, który wydobywał się z pyska. Uciekłem z przerażenia czym prędzej, ale obserwowałem go, kiedy tylko mogłem. Właśnie przez tego jednego smoka stwierdziłem, że napiszę wam to co sam zobaczyłem. Wędrowałem od miejsca do miejsca, byłem krok w krok za nim. Patrzyłem z daleka jak niszczy wioski i jakieś większe miasta swoim ogniem. Nigdy nie udało mi się zbliżyć bliżej niż kilometr może była to mniejsza odległość. Dla niego ludzie to zwykłe mrówki, coś co można zabić, zdeptać bez żadnego oporu. Raz za razem śmiał się i drwił z ludzi, mówiąc, że jest to rasa najsłabsza z możliwych i nie mają oni prawa żyć. Głos smok zawsze emanował echo więc nie trudno było go usłyszeć, jeżeli wysotrzyło się zmysł słuchu.
Zawsze się pojawiały nagle i bez ostrzeżęnia, było więcej niż jeden smok, ale nigdy nie gromadziły się w grupy. Ich zniszczenia byly ogromne i zawsze samotnie niszczyli na swojej drodze. Słyszałem, że ludzie śpiewali by odstraszyć smoki, ale przynosiło to dla nich inny efekt, smoki lgnęły do nich wręcz. Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje, ale niestety nie poznałem odpowiedzi na to pytanie.
Tylko raz udało mi się usłyszeć rozmowę smoka, który wspominał, że może dać człowiekowi swoją moc i wtedy on stanie się Smoczym Zabójcą. Nie wiem czy to prawda czy też nie, ale jeżeli ktoś taki nie zapanuje nad tą mocą ta rozsadzi ją od środka, jeżeli zaś będzie odwrotnie da mu ona niesamowitą moc i odporność nad danym żywiołem. Rodzai smoków jest cztery: powietrze, ogień, ziemia oraz metal. Tyle przynajmniej widziałem sam na własne oczy, pewnie jest ich więcej niż przypuszczam, i ten fakt nie mieści mi się w głowie. Mój wpis może nie był długi, lecz mam głęboką nadzieję, że pomoże komuś kto tak samo jak ja interesuje się smokami i te informacje pomogą mu."
Autor - Andreas Bekert. Zmarł x650 roku mająć osiemdziesiąt trzy lata.
"Wierz w to co słuszne i trzymaj się tego do końca" - Andreas Bekert
z/t dla Hideki
Gratulacje ukończenia misji \o/ mam nadzieję, że nie było strasznie i jeszcze komuś poprowadzę misję. Dodatek jest ode mnie z powodu swojej pierwszej misji
Nagroda: 9'000 klejnotów, Kartka z Pamiętnika Andreasa Bekerta
Ostatnio edytowany przez Melody (2015-10-26 23:16:39)