Ogłoszenie

Pora roku
Rok na forum
Image and video hosting by TinyPic


http://www.fairy-tail.xaa.pl/ <- ZAPRASZAMY

#1 2015-10-25 08:35:03

Meischer Melchsee

Gość

Meischer Melchsee

Imię:

    Któż zna imię diabła? Jego wcieleń jest zbyt wiele, a każde jest jeszcze gorsze od poprzedniego. Jeśli wyściubił on nos na powierzchnię ziemi, to na pewno Meischer jest jedną z jego form.

Nazwisko:

    Melchsee, nie zdradza go jednak, gdy wykorzystuje fałszywe imię.

Data urodzenia:

    30 marca X794.
    ~Wiek: Diabeł istnieje tak długo, jak istnieje Bóg. To nasienie zasiał jednak dwadzieścia jeden lat temu.

Pochodzenie:

    Niewielka wioska Acuto położona na południe od Hosenki.

Ekwipunek:

  • słuchawki wraz z odtwarzaczem

  • gitara napędzana energią magiczną w kolorze morskim, schowana w pokrowcu na plecach

  • tytanowy pierścień z wygrawerowanym napisem "Meischer Melchsee BK-201"

Poziom:

    III

Rasa:

    Mag

Reputacja:

    20%

Gildia:

    Sabertooth.
    ~Znak: Umieszczony został na lewej stronie miednicy i ma czarną barwę z turkusową obwódką.

Wygląd:

    Czy coś diabelnego i bestialskiego musi mieć rogi, ogon, szpony i gadzią skórę? Okazuje się, że nie. Owy demon skrył się w ciele chuderlawego chłopaczyny o dość niecodziennym wyglądzie. Mimo wysokiego wzrostu sięgającego sto osiemdziesiąt centymetrów i niskiej wadze, jego ciało nosi zalążki mięśni. Cała sylwetka wygląda na bardzo smukłą, palce i dłonie są pociągłe. Nie anatomia jest jednak jego siłą. W tłumie ludzi robi niemałą sensację. Spod określonej mianem artystycznego nieładu, wiecznie roztrzepanej, granatowej czupryny, gdzie każdy włos układa się w inną stronę, spoglądają dwa szalone skurczybyki. W wyniku eksperymentów, jakie na nim przeprowadzano białka przybrały czarną barwę, a niegdyś błękitne tęczówki przeobraziły się w kolor zbliżony morskiej wodzie. Z tego spojrzenia bije szaleństwo oraz złowroga, dzika aura... podobnie jak z mimiki twarzy, na której zwykle gości szeroki uśmiech ukazujący szereg białych kłów. Jasna skóra nigdy nie ciemnieje, pomimo, iż często wystawiana jest na działanie słońca. Grzywka przysłania jego czoło, opadając nieco na oczy. Można uznać, że dla przedstawicielek płci żeńskiej jest nieco intrygujący, czego powodem są delikatne rysy twarzy oraz krótki nos, ale czy którakolwiek z nich zainteresuje się kimś tak niezrównoważonym jak on? Nie sądzę. Charakterystyczną cechą są również dwa tatuaże. Jeden z nich mieści się na lewej stronie miednicy, zatem nie widać go spod ubrania, a przedstawia on wiele symboli zaczerpniętych z mitologii wielu nacji z wplecionym symbolem gildii Sabertooth. Ostatni i zarazem drugi zrobiony jest na plecach i pokrywa bardzo dużą powierzchnię. Tworzą go zdania napisane w języku, który stworzył sam ciemnowłosy. Tylko on jest w stanie zrozumieć jego treść. Warto również wspomnieć o specyficznych szramach okalających jego ciało. Znajdują się one na rękach, klatce piersiowej, plecach. Świadczą one o tym jak wiele przeszedł w czasie swojego krótkiego życia.,
    Sposób ubierania się Meischera najlepiej okleić słowem niechlujny. Nie przywiązuje większej uwagi do tego, co nosi... dlatego często jego ciuchy są wygniecione, poplamione, czy dziurawe. Zdarza mu się do tego nosić jakieś ozdóbki na rękach czy coś takiego.

Charakter:

    Osobowość? To niebywale trudne zadanie, aby przy pomocy jedynie słów odwzorować złożoność tego osobnika. Nie, wcale w tym momencie nie przesadzam. Gdyby spróbować oceny książki po okładce, to na myśl przychodziłoby więcej negatywnych cech niż pozytywnych, no i coś w tym jest. Mężczyzna wygląda dosyć nietypowo, nie wspominając o bliznach, dziwnym ubiorze to spojrzenie wzbudza pewien niepokój. Słusznie zresztą. Wystarczy wymienić kilka słów. Niemalże każdy, kto miał okazję z nim rozmawiać zadaje sobie wtem wiele pytań na jego temat. Niektóre z nich najprawdopodobniej starają się znaleźć odpowiedź na to, czy jest on w pełni poczytalny. Inne podejmują się problemu tego, co ukształtowało go takim, jakim jest dziś. Czy będą w stanie to zrozumieć? Ciężko stwierdzić. Oczywistym jest, że to nic innego jak jedna z dominujących sił na ziemi - natura. Mały błąd w biosystemie, który sprawił, iż osobnik ten wyraźnie odbiega od wielu norm przyjętych przez społeczeństwo. Pierwszą i główną cechą, jaką można go opisać jest wyzbycie się wszelkich odruchów właściwych ludziom. Nie jest w stanie nikomu współczuć, żałować, okazywać troskę i zrozumienie. Całokształt jego psychiki został poważnie wypaczony w wyniku choroby. Cierpi on na schizofrenię paranoidalną. To ona jest przyczyną, która skutkuje bardzo często poprzez urojenia i halucynacje, szczególnie słuchowe. Ma wrażenie, iż słyszy głos, który wydaje mu polecenia, bądź stara się porozmawiać o obecnej sytuacji. Miewa również okresy, gdy mówi sam do siebie. Prowadzi konwersację, przedstawiając sobie samemu wiele różnych punktów widzenia, doprowadzając nawet do kłótni. Wtedy też nie rozmawia z nikim przez pewien czas. Typowy szaleniec i sadysta. Uważa siebie za zwykłą maszynę do zabijania, a jego jedynym celem jest zaspokajanie własnych potrzeb i żądz. Nie ma skrupułów zabijając nawet większą liczbę osób. Od dawna nie posiada czegoś podobnego jak wyrzuty sumienia, czy samo sumienie. Uwielbia być w centrum uwagi, a więc przykuwa ją swoimi działaniami, które najczęściej są pozbawione jakiegokolwiek sensu. Igra ze śmiercią, wciąż staje na granicy. Niezwyczajna natura jedynie go ku temu podjudza. Śmiało można użyć określenia niepoprawny optymista, gdyż nawet w obliczu zagrożenia, czy własnego końca śmieje się. Najzupełniej w świecie bawi go to, nie przejmuje się w najmniejszym stopniu. Wszystko to dla osiągnięcia jak największej siły i potęgi. Schizofrenia nie jest jedyną przypadłością Meischera. Przejawia się u niego specyficzna treść rozumowania, która w psychologii i psychiatrii otrzymała miano myślenia magicznego. W odniesieniu do tego konkretnego przypadku, młodziak uroił sobie, iż każdy z kim utrzymał dialog przez minimum trzydzieści sekund, nie zginie poprzez śmierć naturalną, a w skutek całkowicie innych okoliczności, jak zabójstwo czy choćby choroba. To coś w rodzaju klątwy, przekleństwa. Zdarza mu się również wymyślać zupełnie nowe przesądy, czy wróżby. Najgorsze w nich jest to, iż ich twórca ślepo w nie wierzy, nie dopuszczając choćby jednej myśli, która mogłaby je zanegować. Shion pasjonuje się ludzkim organizmem, lubi grzebać we wnętrznościach, siekać, ciachać, miażdżyć, chlastać, ćwiartować, torturować, byleby było ciekawie. Takie osobiste hobby. Ponadto ma skłonność do manipulacji innymi, zaglądania do ludzkich umysłów, sterując nimi jak marionetkami. Pomimo gwałtowności oraz dzikości, jaką się charakteryzuje, to jest jednak coś, co potrafi dotrzeć pod warstwę demona, która go otacza. Muzyka. Tylko ona potrafi uspokoić go na tyle, aby jego rządzę zeszły na dalszy plan, a on sam stał się bardziej opanowany. Przecież niejako był artystą, sam tworzył melodie na swoim instrumencie, który jest jego jedynym towarzyszem życia.

Historia:

    Acuto. Chyba nikt nie może wyobrazić sobie gorszego miejsca na dorastanie dziecka. Spośród wszystkich wioseczek, te ma najtrudniejsze położenie oraz warunki. Wszechobecna bieda, ponure okolice, agresja. Jedynie jednostkom udało się zmienić swój los na lepsze. Siły wyższe chciały, aby właśnie tutaj zamieszkała pewna dwójka kochających się ludzi. Nie byli nikim znaczącym. Zwykli, szarzy obywatele, niezbyt zamożni. Przez kilka lat małżeństwa starali się o dzieci. Dziecko miałoby być pewnym zwieńczeniem ich miłości. Nareszcie udało się. Kobieta zaszła w ciążę. Para nie była w stanie opisać swej radości. Mężczyzna dobrze zajmował się swoją ukochaną, dbał o nią, cały czas wspierał. Z niecierpliwością oczekiwał dnia, w którym zyska potomka. Do terminu narodzin wciąż pozostawał jeszcze miesiąc. Ku zdziwieniu wszystkich zaczęły się przedwczesne skurcze. Bez zbędnego namysłu, mężczyzna wziął swą żonę na ręce i tak szybko, na ile nogi mu pozwalały, wybiegł w stronę szpitala. Udało mu się. Zdążył, zanim nastąpił poród. Siostry położne niemalże natychmiast przygotowały miejsce, gdzie na świat zawitać miało nowe życie, jednocześnie zaprowadziły tam również przyszłą matkę.
    Drzwi do sali powoli uchyliły się. Ich głośne i przeciągłe skrzypienie odbijało się echem od jasnych ścian pomieszczenia. Wewnątrz pojawił się lekarz oraz kilka pielęgniarek, które miały asystować podczas zabiegu. Na samym środku znajdowała się już pacjentka na stole, odpowiednio przygotowana. Nasilające się skurcze zapowiadały, iż właśnie nadeszła ta chwila. Położnik grubym głosem kazał przygotować się obecnej kadrze do pracy. Stojący na zewnątrz mężczyzna słyszał jedynie stłumione krzyki kobiety, spowodowane bólem. Czekał z ogromną niecierpliwością. Dłonie zaciśnięte miał w pięści, a oczy utkwione w matowym szkle ozdabiającym drzwi. Poród trwał dobre cztery godziny, ale obeszło się bez jakichkolwiek komplikacji. Doktor uniósł go nieco w górę, dając delikatnego klapsa, dla sprawdzenia wydolności oddechowej. Już chwilę później jedynym słyszalnym dźwiękiem wewnątrz był płacz noworodka. Jedna z obecnych pielęgniarek wyszła z sali, kierując się w stronę taty malucha.
    - Gratulujemy panu zdrowego synka - powiedziała miłym tonem, wskazując palcem na wejście na znak, iż może on tam się udać.
    Nikt nie musiał go namawia. Ruszył jak oparzony, wbiegając do środka. Tam kobieta już trzymała na rękach swoje dziecko, przytulając je do siebie oraz ciężko oddychając ze zmęczenia. Nie było jednak tej dwójce ludzi dane cieszyć się z posiadanego dziecka zbyt długo. Z korytarza dochodził głośny stukot butów. Był to dźwięk kroków i to nie jednej osoby. Najwyraźniej jakaś grupa zbliżała się w stronę sali. Drzwi po raz drugi zaskrzypiały głośno, zwracając uwagę wszystkich wewnątrz. Kolejno wyłoniło się pięć postaci ubranych w długie, czarne płaszcze sięgające podłogi i przepasane plecionym sznurem. Ich twarzy nie było jednak widać, gdyż nałożone mieli duże kaptury. Lekarz natychmiast podszedł do nich.
    - Proszę opuścić salę, to jest szpit...! - powiedział zdenerwowany, lecz nim zdołał skończyć, jeden z nieznajomych wyciągnął dłoń w przód, a chwilę później błyskawica przeszyła głowę doktora, pozbawiając go życia od razu.
    Nie da się opisać szoku, jaki właśnie przeżyli będący wewnątrz ludzie. Krew na ścianie wywołała taki natłok emocji, iż żaden z nich nie mógł nawet wydusić z siebie słowa. Ciszę wreszcie przerwał głos mężczyzny, który spowodował to całe zamieszanie. Miał dosyć wysoki głos, co wskazywało na to, iż był w dosyć młodym wieku.
    - Kobieto, oddaj nam swe dziecko - mruknął dźwięcznie, spoglądając ciemnymi oczętami spod kaptura.
    Dopiero w tej chwili oboje rodziców obudzili się, odzyskali nieco panowania nad sobą. Nie zastanawiali się długo.
    - Nigdy! - odparli jednocześnie hardym i pewnym siebie tonem.
    Jednak tajemniczy obcy nie zamierzali odpuścić.
    - On jest jednym z nas. Oddacie go i to teraz.
    W tym momencie zakapturzeni mężczyźni otoczyli pozostałych.
    Nie dając nawet prawa głosu, użyli swoich zaklęć, którymi bardzo szybko zabili pielęgniarki oraz rodziców. Jedynym ocalałym pozostało dziecko, na którym to im właśnie zależało. Szybko zabrali je i udali się rzędem do wyjścia. Opuścili budynek. W ten sposób chłopiec został pozbawiony swojej rodziny, nim zdążył choćby zapamiętać wygląd ojca czy matki.
    Jak okazało się później, został on zabranych przez członków bezimiennej, podziemnej gildii szkolącej bezwzględnych magów, którzy mieliby stanowić armię doskonałą, zdolną podbić wszystkie duże miasta. Pierwszy rok spędził w specyficznym inkubatorze. Trening rozpoczął mając cztery lata. Wtedy to stał się jednym z wielu kandydatów do włączenia do armii. Każdy jego dzień był walką o przetrwanie. Rano zajmował się studiowaniem ludzkiej anatomii, aby znać doskonale wszelkie słabe punkty ludzkiego ciała. Następnie w południe przechodził ćwiczenia fizyczne, które polegały na walce z innymi dzieciakami, które również były tutaj trzymane. Wieczór to okres nauki stosowania magii oraz wypracowywania własnego typu zaklęć. Cały dzień pracy kończył się umieszczeniem w izolatce, w której spędzał noc. Stan osamotnienia oraz przemęczenie stopniowo doprowadzały go do stanu, gdy rozmawiał sam ze sobą, tracił samokontrolę, stawał się coraz bardziej porywczy i agresywny. Wciąż w uszach słyszał te same słowa, mówiące, że jest jedynie narzędziem do odbierania żyć, okazywanie uczuć to słabość.
    Gdy miał lat 12, władze zarządzające tajemniczą gildią dokonały selekcji, wybierając dziesięciu dzieciaków, którzy według nich posiadały największe predyspozycje. Tylko oni otrzymali własne imiona w miejsce kodów identyfikacyjnych. Nasz chłopaczyna od teraz miał zwać się Meischer Melchsee. Zarządcy zamierzali poddać tę dziesiątkę procesowi przemiany w Smoczych Zabójców drugiej generacji, czyli tzw. sztucznych Smoczych Zabójców. Zgromadzili odpowiednią liczbę kompatybilnych z ich magią lakrym, dla każdego z wybranych. Następnego dnia wszelkie ćwiczenia dla tej grupy zostały odwołane, bowiem mieli właśnie zostać udoskonaleni. Meischer, jak i pozostali, zostali zabrani do kilku sal, gdzie miały zostać przeprowadzone zabiegi wszczepienia lakrym. Dla bezpieczeństwa przywiązano chłopca do łóżka pasami. Krótko potem jeden z pracowników ośrodka przyniósł lakrymę, którą natychmiast zaczął wszczepiać. Ból towarzyszący temu był naprawdę trudny do zniesienia. Młodziak starał się jednak wytrzymać to spokojnie. Zacisnął zęby i pokornie wyczekiwał końca. Nastąpiły jednak pewne komplikacje. Pomimo zajścia już częściowej wymiany energii lakrymy i ciałem chłopaka, okazało się, że przeszczep został odrzucony. Dopiero w tym momencie Meischer dowiedział się, czym jest prawdziwe cierpienie. Magia wypływająca z przedmiotu była tak silna, iż całkowicie paraliżowała jego ciało. Jego włosy nabrały ciemnoniebieskiej barwy, a białka oczu pokryły się kolorem węgla. Ledwie uszedł z życiem, chociaż zyskał niewielką ilość magii. Od tego czasu był jednak traktowany dużo gorzej. Pomimo ogromnego potencjału, uznano go za zbyt słabego, aby być w stanie zostać Smoczym Zabójcą. Wtedy również dokonał decyzji. Pewnego dnia, siedząc w izolatce, zaczął wprowadzać swój mały plan w życie. Używając kilku swoich marionetek, bardzo łatwo wyważył stalową przeszkodę. Następnie postanowił skorzystać z planów budynku, aby poznać cały jego układ. Wszystko wydawało się w tym momencie bardzo proste, udał się do miejsc, gdzie znajdowały się kolumny podtrzymujące konstrukcję. Kolejno osłabiał je, powodując pękanie i niszczenie. Ostatnią zniszczył całkowicie, co spowodowało efekt podobny do domina. Kolejne sektory budynku zaczynały zapadać się pod ciężarem warstwy gleby. Sam zdążył się stamtąd wydostać, zabierając ze sobą jedynie najpotrzebniejsze rzeczy. Żywcem pogrzebał pod tonami gruzu cały zarząd, członków gildii, ale także dzieciaki podobne do niego. Właśnie teraz sam będzie stanowił o swoim losie. Pierwsze co zrobił, to zmiana swoich personaliów. Sam nadał sobie imię Shion i tak o sobie od teraz mówił. Wyruszył w podróż, aby odnaleźć ludzi, którzy postanowią połączyć z nim siły. Od teraz jedyne czego chce, to stworzenie najpotężniejszej gildii, jaka kiedykolwiek pojawiła się w świecie magów.

Magia główna:

Magia poboczna:

    ~Zaklęcia:

Umiejętności:

Zręczność:

    80
    ~Predyspozycja: Szybkie ciosy, Walka bronią białą

Witalność:

    10
    ~Predyspozycja: Wytrzymałość

Koncentracja:

    40
    ~Predyspozycja: Siła duszy

Szybkość:

    10
    ~Predyspozycja: Przyspieszenie

Caster:

    26
    ~Dodatkowe ME: 13'000

Magiczna energia:

    7'000+7'000+1'750+13'000=28'750

Wady i zalety:

  • sadysta (-3)

  • zła sława (-3)

  • nerwowy (-2)

  • nadpobudliwy (-1)

  • mściwy (-2)

  • dobra pamięć (+2)

  • inteligencja (+3)

  • pewny siebie (+2)

  • szczęściarz (+3)

  • pomysłowy (+1)

Ostatnio edytowany przez Meischer Melchsee (2015-10-25 08:39:57)

 

#2 2015-10-25 09:04:39

Michi

http://i.imgur.com/EmF8zN9.png

35492142
Zarejestrowany: 2013-05-18
Posty: 730
Punktów :   19 
Imię i Nazwisko: Michi aka Haijin
Wiek: 21

Re: Meischer Melchsee

Punkty Akcji
~110

Klejnoty
51'600

Sloty
Zaklęcia: 5
Własne zaklęcia: 0
Umiejętności: 2
Statystyki: 166
Magiczna energia: 7'000+7'000+1'750+13'000

Zwerbowani
Brak


"Before creation, comes destruction..."
http://i40.tinypic.com/im5b4i.png

Relacje
♫ Theme ♫  ♫ Battle Theme ♫
♫ Dragon Mode Theme ♫


Chcesz wziąć udział w misji?
Napisz do mnie na PW
spróbujemy się dogadać.

Offline

 
.postleft {width:25em;} .postright {border-left-width:25em;}





♣ Mikaboshi: 44253006
Facebook

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sound4u.pun.pl www.earth2140.pun.pl www.poczatkidziejowkolonii.pun.pl www.sga.pun.pl www.tinq3.pun.pl