|
|
Gość
- Naprawdę dziękuję Panu za wszystko - założyła płaszcz na siebie - Do widzenia i przepraszam za kłopot - po tych słowach Sayuri wyszła.
Załozyła kaptur na głowę i skierowała się w prawo. Po odliczeniu czterech domów, przy piątym się zatrzymała. Zadzwoniła do drzwi i czekała aż ktoś wyjdzie lub otworzy.
Gość
W międzyczasie usłyszała trąbienie samochodu. To wszystko było jak w zwolnionym tempie. Zauważyła kątem oka, jakieś dwa metry od siebie przechodzącą staruszkę. Bez zastanowienia rzuciła się do przodu spychając ją na chodnik, samej wpadając pod samochód. Umierając, po policzkach popłynęły jej łzy. Łzy szczęścia. Zawsze tak chciała zginąć. Popatrzyła się w deszczowe niebo i skonała.
R.I.P. [*]